Historia dzieci

"Wśród niezliczonych zbrodni popełnionych przez Niemców podczas reżimu narodowosocjalistycznego, morderstwa w piwnicy szkoły przy Bullenhuser Damm są szczególnie haniebnym, szokującym i niezrozumiałym czynem. [...] Żałoba po zmarłych jednoczy nas. Ale także zobowiązuje nas, Niemców. Zobowiązuje nas, byśmy nie zapomnieli o tym, co się wydarzyło i w czym tak wielu brało udział. Zbyt długo ta wina była ukrywana, tłumiona i zapomniana".
Prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier
Podczas Zagłady dwadzieścioro żydowskich dzieci, dziesięć dziewczynek i dziesięciu chłopców, zostało deportowanych wraz z rodzinami do obozu koncentracyjnego Auschwitz w okupowanej przez Niemców Polsce. Dzieci pochodziły z Polski, Francji, Włoch, Holandii i Słowacji. Miały od pięciu do dwunastu lat.
28 listopada 1944 r. dwadzieścioro żydowskich dzieci zostało przewiezionych z Auschwitz do obozu koncentracyjnego Neuengamme w Hamburgu. Po przybyciu do Neuengamme lekarz SS przeprowadzał na nich pseudomedyczne eksperymenty.
W kwietniu 1945 r. wojska brytyjskie zbliżyły się do Hamburga. 20 kwietnia 1945 r. dwadzieścioro żydowskich dzieci zostało zabranych do piwnicy dawnej szkoły przy Bullenhuser Damm. Tam znieczulono je morfiną i powieszono na hakach na ścianie, gdy jeszcze spały.
Aby wyeliminować wszelkie dowody zbrodni przeciwko ludzkości, naziści zamordowali również czterech opiekunów dzieci i co najmniej 24 sowieckich więźniów.
Po wojnie życie w Hamburgu toczyło się tak, jakby morderstwa nigdy nie miały miejsca.
Szkoła została ponownie wykorzystana do tego celu. Uczniowie nie zostali poinformowani o wydarzeniach, które miały miejsce w piwnicach budynku. Rodzice i rodzeństwo ofiar nie byli odwiedzani. Jedynie kilku więźniów z obozu koncentracyjnego Neuengamme przychodziło co roku na Bullenhuser Damm z kwiatami, aby upamiętnić dwadzieścioro żydowskich dzieci.

Wielu, ale nie wszyscy, sprawcy zostali postawieni przed sądem przez aliantów. Niemiecki wymiar sprawiedliwości, zwłaszcza w przypadku głównego sprawcy Arnolda Strippela, całkowicie zawiódł.
33 lata po tych makabrycznych wydarzeniach dziennikarz Günther Schwarberg dowiedział się o tej historii. Opublikował serię "Lekarz SS i dzieci" w magazynie Stern. Dzięki wieloletnim badaniom w wielu krajach, Schwarbergowi udało się odnaleźć większość krewnych dzieci.

Wraz z żoną, prawniczką Barbarą Hüsing, oraz pogrążonymi w żałobie rodzinami zamordowanych dzieci założyli stowarzyszenie Kinder vom Bullenhuser Damm.
Po tym, jak niemiecki wymiar sprawiedliwości zawiódł w sprawie głównego sprawcy Arnolda Strippela, stowarzyszenie zorganizowało "Międzynarodowy Trybunał" w 1986 roku. Krewni, byli więźniowie obozu koncentracyjnego Neuengamme, a także sędziowie i prawnicy z krajów, z których pochodziło 20 dzieci, wzięli udział w posiedzeniu trybunału.

W 1979 r. stowarzyszenie utworzyło stałą wystawę w miejscu pamięci, a w 1985 r. otworzyło ogród różany upamiętniający dwadzieścioro żydowskich dzieci. Co roku 20 kwietnia odbywa się nabożeństwo żałobne, na które przyjeżdżają krewni dzieci z całego świata.
Stowarzyszenie Kinder vom Bullenhuser Damm będzie nadal czcić pamięć dwudziestu dzieci w przyszłości.
Oto ich historie.
